Przed inauguracją ligi rozegraliśmy ostatni mecz kontrolny, który niestety z uwagi na braki kadrowe i zbytnia pewność siebie nie był tym czym powinien być. Potrafiliśmy rozgrywać piłkę pewnie od jednej strony do drugiej jednak bez zdecydowania w grze do przodu. Udawało nam się przez dłuższy czas utrzymywać przy piłce, skonstruować również parę ciekawych akcji jednak w wielu momentach brakowało zdecydowanego przyspieszenia i wyjścia na pozycję w wolne przestrzenie. Udało nam się w tej części strzelić dwie bramki, jedną po dośrodkowaniu ze środkowej strefy, drugą ze stałego fragmentu gry. W defensywie gra w pierwszej części nie wyglądała źle lecz stracona bramka pod koniec tej połowy była jak się okazało później zalążkiem kolejnych błędów. W drugiej odsłonie, po kilku zmianach i szybko strzelonej trzeciej bramce wydawało się, że kontrolujemy przebieg spotkania, a kolejne dogodne sytuacje, których niestety nie wykorzystujemy wprowadzają w nasze szeregi rozprężenie. Ten brak koncentracji zemścił się w zawrotnym tempie i nim się obejrzeliśmy przegrywaliśmy zdecydowanie, a nikt na boisku nie wiedział co się stało. Tak to już jest, gdy stajemy się zbyt pewni siebie i przestajemy grać, a przede wszystkim pilnować przeciwnika nie tylko w obronie, ale we wszystkich formacjach począwszy od napastników i pomocników w środkowej strefie kończąc na obrońcach. Nie od dziś powtarzamy, że zawsze należy grać do końca konsekwentnie i z determinacją! Jeżeli dołożymy też szacunek do przeciwnika oraz pewność siebie to możemy kontrolować przy naszym prowadzeniu grę kończąc spotkanie jako zwycięzcy. Dziś nie udało się nam zrealizować tych ostatnich elementów i miejmy nadzieję, że był to ostatni raz, bo nasz przeciwnik ligowy za tydzień szybko nas zweryfikuje. Niech ten mecz nas sprowadzi na ziemię i czegoś nauczy, każdego z osobna jak i całą drużynę. Bo żeby wygrywać trzeba atakować i bronić całym zespołem, ale jeżeli każdy z osobna zapomni o swojej roli na boisku wtedy nigdy nie będziemy jedną drużyną ! JO

K.S. Delta Warszawa – Pogoń Grodzisk Mazowiecki 4:6 (2:1)

Skład: Przybylski D. – Kubacki M., Gorczyca M., Trykacz J. – Witak D., Panufnik M. – Majewski D., Jastrząb A., Hrynkiewicz F. – Musiał F., Perka R.

Wchodzący: Koncki B., Kubuszewski J., Madeński A., Lach P., Trzewik T., Kuszczyk M., Sałąjczyk A.

Bramki: 16’ Musiał F. – Witak D., 33’ Panufnik M., 43’ Madeński A. – Jastrząb A., 78’ Jastrząb A. – Trykacz J.

Po powrocie z obozu na Ukrainie mieliśmy tylko dwa dni na odpoczynek i już dzisiaj w niedzielę rano czekał na nas kolejny sparingpartner. Już na lokalnym podwórku zmierzyliśmy się z zespołem z którym rywalizowaliśmy do tej pory w lidze. Od samego początku mieliśmy trochę utrudnione zadanie, zabrakło w naszym składzie dwóch kluczowych graczy, a inni narzekali na urazy. Mimo tego faktu na 10 dni przed rozpoczęciem rundy, nie możemy się zastanwiać lecz musimy grać, gdyż mamy nakreślone założenia i każdy z zawodników musi je realizować. W tym meczu nie było już miejsca na pomyłki taktyczne i proste błędy techniczne, wszystko co do tej pory wypracowaliśmy na obozach musimy udoskonalać. Dlatego od samego początku zaczeliśmy przejmować inicjatywę w środku pola, starając się jak najdłużej operować piłką szukając miejsca na całym boisku. Tak właśnie wyglądała pierwsza połowa spotkania, my przez większość czasu utrzymywaliśmy się przy piłce, lecz nie potrafiliśmy sobie stworzyć dogodnej sytuacji. Baliśmy się zaryzykować, stoczyć pojedynek jeden na jeden, a przede wszystkim przyspieszyć grę. Po jednej z takich akcji padła bramka dla naszego zespołu, kiedy Damian Końca nie bał się zrobić przewagi w środku pola, kończąc akcję ładym strzałem dającym nam prowadzenie. W drugiej połowie, po dokonaniu kilku zmian, nasza gra zrobiła się zdecydowanie otwarta, wdarło się w nasze poczynania więcej chaosu, biliśmy głową w mur. Przeciwnicy zaczeli coraz śmielej atakować, nam jednak w końcu po szybkiej akcji udało się ich skarcić. Gdy wydawało się, że do końca spotkania będziemy spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń, zaczęły się nam przydarzać karygodne błędy w kryciu. Mimo strzelonej trzeciej bramki dla naszego zespołu w odpowiedzi na gola gości, drużyna z pod Warszawy nie poddawał się i po naszych karygodnych błędach najpierw strzeliła gola kontaktowego, a w ostatniej minucie wyrównała stan spotkania. Ten mecz pokazał, że brakuje nam jeszcze pełnej koncentracji nie tylko w ostatnich minutach spotkania, ale także w sytuacji, gdy prowadzimy i mamy przewagę. Zapominamy wtedy o ważnych elementach i stąd biorą się te błędy. Widać też różnicę w jakości gry w składzie optymalnym i po licznych zmianach. Jednak po to gramy mecze kontrolne, by można było to wszystko korygować, a szczyt formy ma przyjść na ligę ! JO  

K.S. Delta Warszawa – KS Piaseczno 3:3 (1:0) 

Skład: Koncki B. – Grzędzielski K., Gorczyca M., Kubacki M. – Witak D., Trykacz J. – Perka R., Hrynkiewicz F. - Końca D. – Majewski D., Jastrząb A.

Wchodzący: Przybylski D., Kubuszewski J., Żaczek P., Polak D., Panufnik M., Lach P., Musiał F., Kuszczyk M., Trzewik T., Sałajczyk A., Czerkas B.

Bramki: 22’ Końca D. – Grzędzielski K., 66’ Jastrząb A. – Lach P., 76’ Musiał F. – Lach P.

Przedostatniego dnia obozu rozegraliśmy ostatnią grę kontrolną z silnym fizycznie zespołem z okolic Lwowa, który w tabeli najwyższej ligi Ukraińskiej uplasował się na czwartym miejscu. Mając już pewne doświadczenie wyciągnięte z gier z zespołami Ukraińskimi wiedzieliśmy, że będzie to ciężki pojedynek pod względem fizycznym. Dodatkowo prosty sposób gry jaki prezentują te zespoły, przenosząc piłkę jak najszybciej pod bramkę przeciwnika, wymagał dużej konsekwencji taktycznej. Początek w naszym wykonaniu był nazbyt nerwowy jednak, nie wynikało to ze strachu przed rosłym przeciwnikiem lecz z obawy przed popełnieniem błędów, które tak dokładnie korygowaliśmy przez cały ten okres. Skupiliśmy się tak bardzo na zadaniach, które przysparzały nam w ostatnim czasie wiele kłopotów, że zapomnieliśmy o reszcie zadań boiskowych i zwykłej grze w piłkę. Było to wynikiem braku pewności siebie, że możemy połączyć obydwa elementy w jedną całość i grać naprawdę dobrze. Ataki przeciwnika nie były skomplikowane, lecz my rozbijając je nie potrafiliśmy zachować spokoju i szybko pozbywaliśmy się piłki. Dopiero po utracie bramki na, którą odpowiedzieliśmy błyskawicznie zaczęliśmy więcej myśleć na boisku i nastąpiło przebudzenie. Wystarczyło zachować trochę więcej spokoju, rozegrać piłkę w środku boiska żeby natychmiast osiągnąć efekt w postaci gola. W drugiej połowie mecz wyglądał podobnie, dużo zaciętej walki lecz było też więcej prób zorganizowania składnych akcji. Poczuliśmy się pewniej walcząc o każdy centymetr boiska i nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na rozwinięcie skrzydeł. Drugą bramkę tracimy po karygodnym błędzie indywidualnym, gdzie z sytuacji którą w pełni kontrolowaliśmy, rozgrywając płynnie piłkę na naszej połowie boiska zagrywamy ją do przeciwnika. Na szczęście widać było w nas, że bardzo chcemy wygrać to spotkanie i grając do końca pokazaliśmy charakter, którego zabrakło nam w meczu z Karpatami. Dlatego też nasza determinacja się opłaciła, dzięki czemu pod koniec spotkania strzelamy zwycięską bramkę. Ten mecz pokazał, że drzemie w nas nie tylko olbrzymi potencjał piłkarski lecz także ogromna chęć wygrywania. Takie spotkania dodają pewności i tak powinniśmy się czuć. Swoim uporem i determinacją w dążeniu do celu udowodniliśmy sobie, że nawet, gdy gra nie układa się po naszej myśli potrafimy wywalczyć zwycięstwo pokazując charakter na boisku. JO

K.S. Delta Warszawa - Skala Morszyn 3:2 (1:1)

Skład: Koncki B. – Kubacki M., Gorczyca M., Panufnik M. – Witak D., Majewski D. – Musiał F., Madeński A., Hrynkiewicz F. – Bieniak T., Jastrząb A. 

 Wchodzący: Trykacz J., Lach P., Trzewik T., Końca D., Perka R., Lach P., Grzędzielski K.

Bramki: 35’ Madeński A. – Bieniak T., 46’ Bieniak T. – Perka R., 75’ bramka samobójcza